Jeśli będąc na Półwyspie Apenińskim nieświadomie i nieumiejętnie zamówicie w restauracji Penne alla Norma, to może się zrobić bardzo niezręcznie. „Penne" to popularny na całym świecie makaron, a „Norma” to tradycyjne sycylijskie określenie oznaczające „najlepszy na świecie”. Z kolei „pene” to w wolnym tłumaczeniu penis, a zatem prosząc o „pene alla norma” nie prosicie o najlepszy na świecie makaron, tylko o…

Penne alla Norma to jedna z najbardziej znanych, włoskich potraw makaronowych - z pomidorami, pieczonym lub smażonym bakłażanem i serem ricotta. Skoro w oryginalnym, tradycyjnym przepisie występuje ser ricotta, to łatwo się domyślić, że danie to pochodzi z tego samego regionu Italii, czyli z Sycylii.
Jest to znamienne dla kuchni włoskiej, w której najważniejsze są zawsze trzy elementy - prostota, wysoka jakość wykorzystywanych produktów i lokalne pochodzenie składników. Są to trzy elementy, o których warto pamiętać, przygotowując potrawy również z dala od Półwyspu Apenińskiego, ponieważ nie może tu być mowy o żadnych kompromisach.
Sama nazwa potrawy pochodzi najprawdopodobniej od tytułu opery skomponowanej przez legendarnego kompozytora Vincenzo Belliniego, który urodził się właśnie na Sycylii, w Katanii. Tylko skąd pomysł, żeby potrawę nazwać na cześć tytułu włoskiej opery? Sycylijczycy twierdzą, że jest ona tak smaczna, że aż żołądek zaczyna z radości śpiewać! Słowo „Norma” na Sycylii jest synonimem określenia „najlepsze na świecie”, tak danie to zostało kiedyś określone przez jednego z włoskich poetów i tak też utarło się już na dobre.
Na koniec pytanie za sto punktów! Przygotowując w Polsce tradycyjne dania ze słonecznej Italii i mając w głowie trzy podstawowe zasady (prostota, wysoka jakość produktów i lokalne pochodzenie składników), czy bardziej po włosku jest wykorzystać oryginalne pomidory San Marzano z puszki, czy może raczej te, które dojrzewają w polskim słońcu?
Czego potrzeba (2 porcje)?
300g makarony penne
200g sera ricotta1 bakłażan
Oliwa do smażenia (całkiem sporo, ponieważ planujemy smażyć na głębokim tłuszczu)
2-3 ząbki czosnku
500g passaty pomidorowej
Garść świeżych liści bazylii
No i co dalej?
Na patelni rozgrzewamy oliwę - tyle żeby można było w niej utopić plasterki bakłażana. Smażymy tak długo, aż się zarumieni. Wyciągamy i odsączamy z tłuszczu na ręcznikach papierowych
Równocześnie, na drugiej patelni rozgrzewamy oliwę - już zdecydowanie mniej - tak, żeby mniej więcej pokryła dno patelni. Wrzucamy na nią czosnek i smażymy do czasu aż się zarumieni.
Wyciągamy czosnek, dodajemy passatę pomidorową i przyprawiamy wedle uznania solą oraz pieprzem. Podgrzewamy i na 1-2 minuty przed tym, jak makaron będzie gotowy dodajemy liście bazylii
Ugotowany al dente makaron wrzucamy do pomidorów, dokładnie mieszamy i przekładamy na talerze
Na wierzchu układamy plasterki bakłażana i posypujemy serem ricotta
Zajadamy bez opamiętania!