Język polski - owszem - jest mi bardzo bliski (), ale wolę dziś użyć nazwy pâté de foie - brzmi zdecydowanie lepiej, niż znana wszystkim wątrobianka. To też kolejna u nas odsłona możliwości, jakie daje powszechnie dostępna wątróbka (polecam post http://bit.ly/wątróbkawsosie). Tym razem - indycza. Nie jest to może foie gras, które kocham całym sercem, ale jest naprawdę przyjemną alternatywą: pyszna i delikatna.

Postanowiłam to zrobić zainspirowana przepisem znajomej Kasi. I Wam też polecam, bo to po pierwsze primo proste w przygotowaniu, po drugie primo pyszne, po trzecie primo stało się bohaterem dzisiejszych kanapek:) Więc naprawdę było warto. Praktycznie rzecz biorąc - jakieś 15-20min wieczorem i rano pyszne aksamitne smarowidełko na ulubioną bagietkę (np. wg naszego przepisu —> http://bit.ly/bagietkadiy) gotowe. Z przepisu poniżej wyszły 3 słoiczki 200ml.

Co użyłam?
Ok 500 g wątróbki z indyka
150 g masła
2 szalotki
2 ząbki czosnku
1 jabłko
50 ml koniaku lub brandy lub soku jabłkowego (ja dolałam Ballantines)
1 lyżeczka suszonego tymianku
No i co dalej?
Wątróbkę moczymy w mleku przez 2-3 godz.
Kroimy szalotkę, czosnek, jabłko (w plasterki) i podsmażamy na ok 50g masła, na lekko brązowy kolor.
Wrzucamy pokrojoną wątróbkę pozbawioną błon, smażymy około 2 minut.
Całość podlewamy koniakiem (albo whisky:)), dodajemy tymianek i chwilę dusimy tak, żeby alkohol odparował.
Doprawiamy solą i pieprzem i przekładamy do blendera —> blendujemy na gładką masę dodając kolejne 50 g masła.
Przelewamy do pojemniczków. Jeśli chcemy uzyskać aksamitną konsystencję - warto przetrzeć przez sitko. Na wierzch wlewamy roztopione masło. Zostawiamy w lodówce najlepiej na noc.
Dajcie znać, czy smakowało! Ja sama podczas sesji foto zjadłam 3 kromki świeżego chlebka z pate indyczym i świeżym tymiankiem - PYCHA!