Jak to możliwe, że Włosi do przygotowania jednej ze swoich najbardziej znanych przekąsek wykorzystują coś tak paskudnego (czytaj: „sztucznego”) jak chleb tostowy, który zwykle kojarzy nam się z nadmuchanym pieczywem zza oceanu? Przecież mieszkańcy italskiego buta dumni są z tego, że stawiają wyłącznie na naturalne składniki, więc jak to możliwe? W celu wyjaśnienia tej zagadki pomocne będzie przytoczenie historii kanapki, widzianej oczyma dumnego Anglika, Amerykanina, Włocha i Polaka.

1. Wersja dumnego Anglika - cytujemy Johna:
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że kanapki pochodzą z Wielkiej Brytanii! Ich historia nieodzownie związana jest z pewnym dżentelmenem, hrabią Sandwich - Johnem Montagu. Wiadomo powszechnie, że uwielbiał on gry karciane (głównie hazardowe oczywiście) i że w związku z tym dość sporo czasu spędzał przy stole. Wiadomo również, że gra potrafiła tak go pochłonąć, że żadna siła nie była w stanie go od niej oderwać. Miał on kiedyś poprosić swojego szefa kuchni o przygotowanie potrawy, którą będzie mógł spożyć bez odkładania kart z ręki. Kucharz myślał, myślał i wymyślił - doznał olśnienia, a świat po raz pierwszy ujrzał prawdziwą, angielską kanapkę. Jak widać, nie ma podstaw do jakichkolwiek wątpliwości, a poza tym nazwa „Sandwich” mówi sama za siebie!
2. Wersja dumnego Amerykanina - przytaczamy słowa Johnnego z Arizony:
Może i pierwsze „kanapki” zostały przygotowane w Wielkiej Brytanii, ale o czym my w ogóle mówimy. Anglicy najczęściej jedli je w tamtych czasach z wołowymi ozorami, a kto poza nimi chciałby tego spróbować? Takiego czegoś nawet przy dobrej woli nie można nazwać kanapką! O prawdziwych sandwichach możemy mówić dopiero od czasu, kiedy to my (Amerykanie oczywiście) pomiędzy kromki chleba włożyliśmy szynkę i ser. Nazwa jest niefortunna i myląca, to fakt, ale kanapki pochodzą z USA. Co więcej, zjadamy ich codziennie ponad trzysta milionów, więc naprawdę nie ma tu o czym zbyt długo dyskutować!
3. Wersja dumnego Włocha - wypowiada się Giovanni z Florencji:
W angielskiej i amerykańskiej historii bez wątpienia jest jakieś ziarenko prawdy, ale te ich sandwiche są absolutnie pozbawione jakiejkolwiek finezji i polotu! Plasterek szynki, plasterek jakiegoś przypadkowego żółtego sera, a do tego najczęściej sos majonezowy! I to ma być kanapka? Kanapka powinna mieć tyle dodatków, żeby chleb nie dominował i był wyłącznie elementem dopełniającym - tak jak to robimy we Włoszech. Poza tym jak można nie odkrajać skórki od białego chleba? Chyba tylko ignoranci z USA mogą tak postępować!
Muszę poruszyć jeszcze rzecz najważniejszą. Chleb tostowy pochodzi z Włoch i nie ma nic wspólnego z tym zza oceanu! Amerykanie konsekwentnie od lat psują wizerunek naszej pizzy, do której dodają ananasa, niszczą dobre imię naszych potraw makaronowych, przygotowując to swoje spaghetti po bolońsku i jeszcze na dodatek udało im się zepsuć coś tak prostego jak pieczywo! Przynajmniej kontynuują naszą dobrą tradycję krojenia kanapek w trójkąty - my mówimy na nie tramezzino i pochodzą one z Piemontu.
Wracając do chleba tostowego - jego pierwowzór pochodzi tak naprawdę z Włoch i miał być odpowiedzią na skargi niewielkiej społeczności katów (tak, tak - ludzi, którzy wykonywali wyroki śmierci). Mieli się oni buntować przeciwko wykluczaniu ich ze społeczeństwa - wykonywali przecież czarną robotę, która miała temu społeczeństwu służyć (przynajmniej w zamyśle). Przejawem dyskryminacji miało być między innymi odwracanie do góry nogami chleba, który był specjalnie dla nich wypiekany.
Według legendy za katami miał się wstawić któryś z włoskich władców i wymusić na piekarzach zaprzestania tej praktyki. Piekarze odpowiedzieli na oczekiwania władcy pewnym fortelem. Cały czas odwracali chleb do góry nogami, ale zaczęli wypiekać pieczywo o mniej więcej kwadratowym przekroju, tak żeby klienci się nie zorientowali. Taki właśnie chleb wykorzystują Włosi do dziś w popularnych tramezzino, ale też właśnie do przygotowania mozzarella in carroza.
4. Wersja dumnego Polaka - przytaczamy słowa zaprzyjaźnionego Janka:
Mówcie sobie co chcecie! Tu jakiś hrabia Sandwich (jak to w ogóle brzmi), tam szynka w czymś co nawet obok chleba nie leżało, a gdzie indziej głupia legenda o zbuntowanych katach. Co to w ogóle za argumenty są? Przecież to wszystko się kupy nie trzyma! Szkoda energii, każde dziecko wie, że kanapki powstały w Polsce! Koniec i kropka!
Mamy nadzieję, że już wszystko jasne. Mozzarella in carrozza pochodzi z Neapolu, ale znane i rozpowszechnione są także wersje z Rzymu i Wenecji. Ta klasyczna to kanapka z chleba tostowego z mozzarellą di bufala, smażona na głębokim tłuszczu. W weneckiej i rzymskiej wersji oprócz sera do kanapki dodawane są anchois lub szynka dojrzewająca, za to zamiast sera mozzarella di bufala mamy zwykle fior di latte. W niektórych wersjach kanapka jest dodatkowo obtaczana w bułce tartej i serze, a wersji jest pewnie tyle ilu pomysłowych Włochów.
Nasz przepis na mozzarella in carrozza znajdziecie poniżej.
Czego potrzeba?
8 kromek chleba tostowego (przy jego wyborze najlepiej wziąć sobie do serca historię przytoczoną powyżej)
Kulka sera mozzarella
2 jajka
Trochę mąki
Oliwa do smażenia
No i co dalej?
Kromki chleba rozkładamy parami na stole (albo np. na jakimś blacie). Nożem odcinamy skórki
Kulkę sera mozzarella kroimy w plasterki i rozkładamy w miarę po równo na jednej kromce chleba z każdej pary i potem przykrywamy drugą kromką
Teraz trik, dzięki któremu podczas smażenia ser nie wypłynie ze środka kanapki. Do miski nalewamy odrobinę wody, tak ok. 0,5 cm. Każdą krawędź kanapki maczamy najpierw w mące, a potem w tej wodzie - dzięki temu krawędzie się skleją (można im trochę pomóc palcami)
Teraz każdą kanapkę obtaczamy w mące, potem w jajku (tak jak przy robieniu schabowego) i wrzucamy na rozgrzaną oliwę - najlepiej tak, żeby nasze kanapki całkowicie się zanurzyły, ale niekoniecznie.
Odsączamy na ręcznikach papierowych i zajadamy bez opamiętania!