Kalarepa to jedno z najbardziej niedocenianych współcześnie warzyw - jest pyszna i zdrowa, a jednak nie tak szeroko rozpowszechniona. Była bardzo popularna już w starożytnym Rzymie, ale potem nastała epoka mrocznych wieków średnich, a ona popadła w niełaskę i została zmarginalizowana.

Ponownie odkryta i doceniona została mniej więcej w okresie renesansu, kiedy to praktycznie w całej Europie ludzie zaczęli powoli powracać do dorobku antycznego. Powszechnie wiadomo, że nastąpił okres fascynacji starożytną sztuką, architekturą i literaturą, ale nie tylko w tych dziedzinach cywilizacja na naszym kontynencie doświadczyła katastrofalnego zacofania. Podobnie wyglądało to w przypadku sztuki kulinarnej, która również zaczęła się odradzać i spektakularnie się rozwinęła około pięciuset lat temu. Wtedy też zaczęto wracać do antycznych przepisów i wtedy też na nowo odkryto kalarepę.
Okazuje się jednak, że współcześnie jest ona dość powszechnie spotykana praktycznie wyłącznie w północnej Europie, a w pozostałych zakątkach świata jest traktowana raczej jako rzadkie, sporadycznie wykorzystywane w kuchni warzywo. Podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku zrobiło się o niej nawet całkiem głośno właśnie w tym kontekście. Okazało się, że kucharz reprezentacji Portugalii po wizycie na lokalnym targowisku w Warszawie był zachwycony dostępnością kalarepy. Deklarował wówczas, że wykorzysta ten fakt i że dieta piłkarzy portugalskich podczas trwania mistrzostw będzie w dużej mierze bazowała właśnie na tym warzywie. Kto wie, może miała ona nawet swój udział w tym, że drużyna z tego kraju dotarła do półfinału turnieju, gdzie dopiero w rzutach karnych została pokonana przez swojego sąsiada z Półwyspu Iberyjskiego.
W Polsce kalarepa od dawna spotykana jest na straganach, gdzie w dzień targowy różne słyszy się rozmowy. Puenta zawsze jest taka, że po co kłótnie, po co swary głupie, wnet i tak wszystkie warzywa zakończą w zupie. Tak się właśnie u nas stało - kalarepa z marchewką zginęły w zupie i powstał obłędny krem.
Czego potrzeba?
1 litr rosołu
2 duże kalarepy
1 marchewka
2 szalotki
70g sera grana padano
1 łyżka startego imbiru
Kilka ziarenek ziela angielskiego
Do dekoracji
Kilka plasterków szynki dojrzewającej
Garść pestek dyni
Natka pietruszki
No i co dalej?
Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i wrzucamy pokrojone szalotki. Smażymy kilka minut.
Dorzucamy starte kalarepy oraz marchewkę i podsmażamy wszystko jeszcze przez kilka minut - do czasu aż trochę zmiękną
Całą zawartość patelni wrzucamy do garnka z rosołem, dorzucamy imbir i ziele angielskie, doprawiamy i gotujemy jeszcze przez około 20 minut
Wyciągamy ziarenka ziela angielskiego i wszystko miksujemy na krem
Przecieramy przez sitko, aby uzyskać gładką konsystencję i przelewamy z powrotem do garnka
Dodajemy drobno starty ser i gotujemy jeszcze przez kilka minut - do czasu aż całkiem się roztopi
Przekładamy na talerze, dekorujemy plasterkiem szynki dojrzewającej, pestkami dyni i natką pietruszki
Zajadamy bez opamiętania!


