Co brokuły mają wspólnego z kultowym, polskim telewizorem? A co ten telewizor ma wspólnego z największą planetą naszego układu słonecznego? Co może zrobić mężczyzna, żeby ukryć przed swoją żoną związek z inną kobietą? Na deser będzie też krem z brokułów z gruszką i serem Gorgonzola.

Wszystko oczywiście zaczęło się w starożytności, kiedy to Jowisz zakochał się w pięknej Io. Ponieważ jednak ten najpotężniejszy spośród bogów obawiał się reakcji swojej żony, postanowił zachować wszelką ostrożność podczas kontaktów z kochanką. Na początku wymyślił, że umieści ją w chmurze, która zawsze będzie ją otaczała i dzięki temu, kiedy przyjdzie się z nią spotkać, Hera tego nie zobaczy. Sprytne prawda? Na marginesie warto zauważyć, że minęło wiele, wiele lat, a koncepcja umieszczania wszystkiego w chmurze powróciła, choć nikt już nie pamięta, że pierwszy wymyślił ją właśnie Jowisz!
W każdym razie niektóre wersje tego mitu podają, że na tym się nie skończyło i że zanim Jowisz zaczął współżyć z Io… zamienił ją jeszcze w krowę. To wydaje się być już zbyt daleko idącym środkiem ostrożności, ale w każdym razie wyszło i tak na to, że kłamstwo ma krótkie nogi, bowiem Hera i tak się zorientowała, a potem oczywiście odpowiednio zemściła się na wszystkich dookoła.
Na cześć Jowisza, starożytni Rzymianie nazwali największą planetę układu słonecznego, którą już wtedy z ciekawością obserwowano. Z kolei jakieś dwa tysiące lat później, kiedy Galileusz odkrył cztery pierwsze księżyce tej planety (dzisiaj znanych jest ich prawie osiemdziesiąt), jeden z nich nazwał na cześć boskiej wybranki - pięknej jałówki o imieniu Io.
Na cześć Jowisza został nazwany również pierwszy kolorowy telewizor polskiej produkcji, wytwarzany przez Polskie Zakłady Telewizyjne na warszawskim Targówku i to wyjaśnia, co ma on wspólnego z największą planetą układu słonecznego.
A co z brokułami? Otóż kiedy rozpowszechniły się na Półwyspie Apenińskim, mniej więcej tysiąc pięćset lat temu, również zyskały dość osobliwą nazwę - lokalni rolnicy zaczęli je właśnie wtedy nazywać „pięcioma zielonymi palcami Jowisza”. O ile nazwa może wydawać się dość zagadkowa, to przynajmniej wyjaśnia powiązanie pomiędzy tymi warzywami a kultowym, polskim telewizorem.
Po wyjaśnieniu wszystkich nieoczywistych powiązań, możemy już spokojnie zaprosić na wspaniały krem z pięciu palców Jowisza, z gruszką i serem Gorgonzola. Na Jowisza, jaki on pyszny!
Czego potrzeba?
2 brokuły
800 ml bulionu (najlepiej mięsnego)
150 g sera gorgonzola
2 gruszki
2 łyżki drobnoziarnistego cukru
spora garść płatków migdałowych
Masło do smażenia
No i co dalej?
W garnku gotujemy bulion i dodajemy do niego podzielone na mniejsze różyczki brokuły. Gotujemy przez około 4-5 minut.
Dodajemy ser (zostawiamy trochę pokruszonych kawałków do przystrojenia) i wszystko miksujemy.
Doprawiamy do smaku i gotujemy jeszcze przez 1-2 minuty
Przecieramy zupę przez sitko, aby uzyskać aksamitną konsystencję
Gruszki obieramy ze skórki i pozbywamy się gniazd nasiennych
Gruszki obtaczamy z każdej strony w drobnoziarnistym cukrze i podsmażamy kilka minut na rozgrzanym maśle. Smażymy tak długo aż cukier wyraźnie się skarmelizuje
Zupę wlewamy do 4 miseczek, do każdej dokładamy połówkę przygotowanej gruszki, posypujemy płatkami migdałów i pokruszonym serem gorgonzola
Zajadamy bez opamiętania!