Niewolnictwo na południu Włoch, którego celem było dostarczenie Fanty na europejskie stoły. Czy to nie brzmi jak fikcja albo tania sensacja? Czy to w ogóle możliwe w dzisiejszych czasach? A czy można połączyć kurczaka z pomarańczami, porem i udusić to wszystko w białym winie?

Większość z nas, nie zastanawia się zbyt długo w supermarkecie i do koszyka wkłada takie pomarańcze, jakie akurat są dostępne. A wiecie jak to robią Włosi? Podchodzą oni do wyboru pomarańczy mniej więcej tak jak Polacy do wybory jabłek - każdy ma swoją ulubioną i najbardziej nielubianą odmianę.
Dla przykładu Arance del Gargano to jasne pomarańcze o słodkim smaku, które znane są z tego, że utrzymują dość twardą konsystencję przez kilka dni po zebraniu, a zupełnie inne Arnce Rossa di Sicilia to czerwone pomarańcze z niską zawartością cukru. Co ciekawe, wśród tych drugich wyróżnia się jeszcze podtypy, takie jak Tarroco, Moro i Sanguinello.
Południe Włoch uprawą pomarańczy stoi, ale jest ona też niestety związana z dość mocno nagłośnioną jakiś czas temu aferą, dotyczącą wyzysku pracowników. Otóż okazało się, że przy zbiorach pomarańczy zatrudnianych było co roku mniej więcej dwieście tysięcy imigrantów - głównie z Afryki, ale też ze Wschodniej Europy. Większość z nich zatrudniana była nielegalnie i pracowała za głodowe stawki w prawie niewolniczych warunkach. Całość koordynowana była przez lokalne gangi i mafię, a pracownicy byli zastraszani i szantażowani.
Głośno zrobiło się o tym mniej więcej dziesięć lat temu i od tego czasu rzeczywistość zaczęła się trochę zmieniać. Nie dlatego, że nagle lokalni rolnicy stali się bardziej empatyczni w stosunku do zatrudnianych pracowników, ale dlatego, że taką zmianę wymusił rynek. Afera odbiła się szerokim echem i miała negatywny wpływ na postrzeganie wielkich, globalnych gigantów, którzy zaopatrywali się we włoskie pomarańcze - jednym z nich była Coca-Cola, która wykorzystywała i wykorzystuje je do produkcji Fanty w Europie.
Od tego czasu wielkie korporacje trochę bardziej zaczęły weryfikować swoje łańcuchy dostaw oraz proces produkcyjny półproduktów i to właśnie powoli zaczęło zmieniać rzeczywistość na południ Włoch.
Licząc, że cytrusy, które dało się nam kupić pochodzą ze „zrównoważonych” źródeł, proponujemy dzisiaj duszone w białym winie zrazy drobiowe z pomarańczami i porem, czyli involtini di pollo con porri e arance.
Czego potrzeba?
1/2 kg piersi z krczaka
1 pomarańcza
1 cytryna
1 por
Garść posiekanej pietruszki
1 ząbek czosnku
Trochę bułki tartej
Butelka białego wina (kieliszek do przepisu, a reszta do wypicia)
Oliwa
No i co dalej?
Bardzo drobno siekamy czosnek i łączymy go z bułką tartą, posiekaną pietruszką, solą, pieprzem oraz drobno startą skórką z połowy pomarańczy
Do powstałej masy dodajemy połowę pokrojonej w dość drobną kosteczkę pomarańczy, mieszamy i odstawiamy
Z drugiej połowy pomarańczy i z połowy cytryny wyciskamy sok - możemy go od razu zmieszać
Piersi z kurczaka rozbijamy tłuczkiem i dzielimy na mniejsze kawałki jeśli będzie to konieczne
Na każdym kawałku układamy trochę nadzienia i zwijamy (można tu wykorzystać szpikulce do zrazów lub kawałek sznurka do związania)
Na oliwie podsmażamy pokrojony w plasterki por
Teraz na patelni umieszczamy przygotowane wcześniej zawijańce i podsmażamy przez chwilę z każdej strony
Dodajemy sok z cytryny i pomarańczy, kieliszek białego wina i dusimy jeszcze przez kilka minut
Przekładamy na talerze i zajadamy bez opamiętania!
