Blue Monday? Nie u nas! Dwa lata temu byliśmy ze znajomymi we Włoszech na wyjeździe iście hedonistycznym pod względem kulinarnym. Wtedy w małej knajpce z dala od cywilizacji poznałem co to Carbonara. Od tego czasu mam do niej słabość.

Danie bardzo proste i szybkie w przygotowaniu, a efekt oszałamiający.
Co potrzeba?
Makaron spaghetti
2 ząbki czosnku
cebula dymka
cztery zółtka
oliwa (najlepiej truflowa... a w opcji turbo normalna oliwa z oliwek i świeże trufle)
garść startego sera grana padano
spory kawałek boczku
trochę świeżych ziół (np. kolendra)
No i co dalej?
W czasie gotowania makaronu wrzucamy na patelnię boczek (nie ma co żałować), do którego dodajemy ze dwa ząbki czosnku i trochę dymki - tak żeby się trochę zeszkliła.
W miseczce obok mieszamy ze cztery żółtka, sporo oliwy i obficie startego sera grana padano. Oliwa najlepsza jest truflowa - doda fantastycznego aromatu.
Makaron mieszamy z boczkiem i cebulką i dajemy chwilę odparować.
Po około dwóch minutach mieszamy z miksturą żółtkową i voila - tutto bene 😍 Ważne, żeby nie mieszać żółtek z bardzo gorącym makaronem bo wyjdzie kupa - i to w zasadzie jedyny moment kiedy można coś zepsuć.
Na koniec można jeszcze posypać jakimś świeżym ziołem - co kto lubi.
Zajadamy bez opamiętania!
Nie taki straszny ten Blue Monday!